14.08.2025 11:09
Pozwoliłem sobie skorzystać z dobrodziejstw technologii, i zamiast pisać sam komentarz, wrzuciłem to wszystko do AI. Pod spodem przedstawiam efekt analizy.
Komentarze użytkownika ~krzych koncentrują się wokół tezy, że dawniej – w czasach bez komputerów i kserokopiarek – urzędnicy byli w stanie wykonywać swoje obowiązki sprawniej, w mniejszej liczbie i w jednej lokalizacji, jaką był ratusz. Dziś, mimo postępu technologicznego, zatrudnienie w administracji rośnie, a urzędnicy zajmują kolejne budynki. Pewne obserwacje, które przytacza, są warte uwagi – faktycznie można się zastanawiać, dlaczego przy wzroście cyfryzacji wzrasta też biurokracja. Słuszne jest też zauważenie zjawiska rozproszenia administracji na różne budynki w mieście.
Niestety, w jego komentarzach znajduje się szereg błędów merytorycznych. Przede wszystkim Krzych ignoruje fakt, że od lat 90. znacznie wzrosły kompetencje samorządów – dziś realizują one zadania, których wcześniej po prostu nie było. Edukacja, fundusze unijne, ochrona środowiska, planowanie przestrzenne, digitalizacja, nadzór nad danymi osobowymi – to tylko część z nich. Użytkownik nie podaje żadnych konkretnych danych ani źródeł, opierając się wyłącznie na wspomnieniach i własnych wrażeniach. Dodatkowo posługuje się błędnym uproszczeniem, że technologia automatycznie powinna prowadzić do zmniejszenia zatrudnienia – tymczasem dobrze znany paradoks mówi o tym, że technologia nie tylko przyspiesza procesy, ale również generuje nowe potrzeby i obowiązki.
W warstwie językowej komentarze Krzycha są chaotyczne, pełne błędów składniowych i ortograficznych, przez co trudno je jednoznacznie odczytać. Są bardzo emocjonalne, często pisane jednym ciągiem, bez interpunkcji, co utrudnia śledzenie toku myślenia i uniemożliwia precyzyjną analizę argumentów.
Najpoważniejszym zarzutem wobec Krzycha jest jednak sposób, w jaki traktuje swojego rozmówcę. W odpowiedziach Krzycha pojawiają się personalne ataki, w tym sugestie, że rozmówca powinien „leczyć głowę”, „obsługiwać miotłę” lub udać się do psychiatry „na cito”. To klasyczny przykład argumentum ad personam, czyli ataku na osobę zamiast odniesienia się do jej argumentów. Takie wypowiedzi nie tylko są logicznie bezwartościowe, ale również stanowią przykład werbalnej agresji. Sugerowanie komuś choroby psychicznej w ramach publicznej dyskusji jest poważnym przekroczeniem granicy etycznej i powinno być traktowane jako powód do zgłoszenia komentarza.
Z drugiej strony, użytkownik ~„I to jest piękne” oraz ~„Skoro już zostałem wywołany…” prezentuje odpowiedź utrzymaną w ironicznym tonie. Wykorzystuje humor, by osłabić siłę przeciwnych argumentów, ale nie przekracza granic dobrego smaku. Przytacza dane, takie jak liczba urzędów i urzędników w Polsce, odnosi się do realnych zjawisk, takich jak rozrost administracji samorządowej czy wzrost obowiązków prawnych, i próbuje edukować, tłumacząc, że technologia nie prowadzi automatycznie do redukcji zatrudnienia. Korzysta ze szerszego kontekstu i pokazuje, że problem nie dotyczy tylko jednej gminy, ale całego kraju.
Zarzucić mu należy protekcjonalny ton i użycie ironicznych określeń typu „Cesarz KPA” czy „imperator administracji”, które mogą być odebrane jako drwina. Choć nie są obraźliwe wprost, mogą skutecznie podgrzewać atmosferę sporu. Mimo to, użytkownik ten trzyma się faktów i nie atakuje personalnie.
Podsumowując: Drogi Krzychu, Twoje pytania dotyczące rozrostu administracji w czasach powszechnej technologii są zasadne i warte rozważenia. To ważny temat – interesujący paradoks, o którym warto dyskutować. Jednak forma, w jakiej prowadzisz rozmowę – pełna pogardy, pozbawiona faktów, a przepełniona atakami personalnymi – sprawia, że Twoje wypowiedzi tracą na wartości, zarówno merytorycznej, jak i etycznej. Sugerowanie komuś leczenia psychiatrycznego tylko dlatego, że ma inne zdanie, nie przystoi nikomu, kto chce uchodzić za poważnego uczestnika debaty. Zamiast pisać „lecz się” – spróbuj zapytać: „dlaczego tak się dzieje i czy można to rozwiązać?”. Taka postawa prowadzi do zmiany. Twoja – tylko do niepotrzebnych wojenek słownych.
Biorąc pod uwagę, że AI skupiło się bardziej na wypowiedzi Pana Krzysztofa, zapytałem również, jak należałoby odpowiedzieć, żeby nie obrażać bezpośrednio drugiego uczestnika rozmowy. Oto, co otrzymałem:
„Dziękuję za rozbudowaną odpowiedź. Nie mam problemu z ironią – pod warunkiem, że prowadzi do czegoś merytorycznego, a nie jest jedynie próbą przykrycia argumentów emocjonalnym sarkazmem.
Poruszyłem temat, który – jak sam zauważyłeś – ma znaczenie systemowe. Rozumiem, że zakres zadań administracji rzeczywiście się rozrósł. Zgoda. Ale jednocześnie technologia miała na celu usprawnienie wielu procesów, a efektywność — przynajmniej teoretycznie — powinna rosnąć. Tymczasem koszty administracji, zatrudnienie i powierzchnie biurowe również rosną, i warto się zastanowić, gdzie jest granica tego „rozwoju”.
To nie jest tęsknota za maszyną do pisania, tylko pytanie o realną efektywność systemu, który coraz więcej kosztuje obywatela.
To, co mnie dziwi w Twojej odpowiedzi, to fakt, że zamiast skupić się wyłącznie na meritum, wprowadzasz ton protekcjonalny, kpiny i wycieczki osobiste. Jesteś w stanie sypać statystykami i błyskotliwymi porównaniami, a jednocześnie wyśmiewasz, przypisujesz mi „mitologię” i poziom, do którego musisz się „zniżać”.
Ja też mógłbym odpowiedzieć złośliwie, ale szczerze – szkoda energii. Jeśli zależy Ci na dobrej dyskusji, z chęcią porozmawiam dalej. Jeśli nie – to przynajmniej zakończmy to na poziomie, bez wycieczek w stronę psychiatrii, mioteł czy rzekomego leczenia. Bo taka forma odpowiada bardziej internetowym potyczkom niż rozmowie między dorosłymi ludźmi.
Mimo wszystko – dzięki za głos w dyskusji. Zgadzamy się, że administracja rośnie. Pytanie: jak ją zatrzymać, a nie tylko uzasadniać jej rozrost.”